sobota, 22 grudnia 2012

Koniec Świata i Hard-boiled Christmas

   (Tytuł zainspirowany powieścią Harukiego Murakamiego)

   W związku z ogólną paniką sianą przez światowe media, Majów i idiotów(Majowie Corp.) chciałybyśmy wyrazić swoją dezaprobatę i ogólne niezadowolenie.
 
  A:  Jest godzina 9.00, dnia 21.12.2012. Za godzinę podobno wszyscy zginiemy(Australia najwyraźniej już nie istnieje), a my siedzimy na lekcji historii. Gdybym naprawdę wierzyła w koniec świata na pewno by mnie tu nie było. Inteligentni Amerykanie nakupowali sobie bunkrów(już dziś: miejsce dla pieska gratis!) i teraz pewnie gnieżdżą się pod ziemią, pijąc najlepszą whisky jaką znaleźli w barku lub uprawiając namiętny seks bez zabezpieczenia.
   Owszem, koniec świata miał być już z 10 razy. Wszyscy się z tego nabijają ale pomimo to, każdy co 10 minut spogląda na zegarek z niepewną miną. "A co, jeśli...?" Tum-dum-dum-dummm...
   Jeżeli cokolwiek rozwali świat będzie to wykurwisty meteor, który- wierzcie mi - zostałby wykryty. Chyba, że NASA zdecyduje się o nim nie mówić. Ach, te teorie spiskowe...!
   Dlatego proponuję włączyć sobie "The Day After Tommorow" lub "Melancholię" Larsa von Triera, kupić dobry popcorn, tonę czekolady i coś z procentami. Tylko bez przesady - nie wydajmy na to masę kasy. Jutro też jest dzień.
   Cóż za smutny koniec: apokalipsa nastąpi przed Bożym Narodzeniem! Wszyscy kupili prezenty(kolejne wydane fundusze), polskie kury domowe gotują bigos, dzieci ubierają choinkę, koty zrzucają bombki z choinki...
   A tak nawiasem: co jest z tymi świętami? Czy Polacy nie potrafią uwolnić się od tradycji? Rozumiem, czasem fajnie jest posiedzieć z rodziną i zjeść coś dobrego ale nie zawsze - niestety - wszystkim się taka opcja podoba. Kobiety wkurwiają się, bo siedzą dniami i nocami w kuchni gotując żarcie, które zniknie w jeden dzień, sprzątają, piorą... gdzie dla nich te szczęśliwe święta?
   Zjazd rodzinny. Miło, wesoło - jeżeli mamy idealną rodzinkę. W większości domów zwykle jest coś nie tak. Członkowie rodziny udają, że wszystko jest w porządku(sztuczna uprzejmość - szczerze tego nienawidzę) lub skaczą sobie do gardeł przez cały wieczór. A wszystko to, by świętować narodziny Jezusa, który tak naprawdę nie urodził się w grudniu. Cała Gwiazdka nawet nie jest chrześcijańska. Kościół podpierdolił poganom tę tradycję. Ludziom, których przez setki lat później palili na stosie za innowierstwo. Nie mam nic do katolików(do Kościoła owszem) ale irytuje mnie wmawianie, że Wigilia to naprawdę chrześcijańskie święto a ja po prostu - jak zwykle - staram się ludzi upodlić, bo gardzę Kościołem i nic o nim nie wiem. Oh well.
 
   M: Wydawać by się mogło, że w postapokaliptycznej rzeczywistości świat wyglądać będzie inaczej. To bzdura, apokalipsą ludzkości jest dziś szerząca się głupota i fałsz. Jeszcze kilka dni temu ludzie nie mający pomysłu na własne życie przekazywali durne sensacje o końcu świata. Dla jednych była to tylko zabawa a przez innych przemawiała skrajna głupota. Pół godziny po armagedonie nikt już nie pamięta o złowróżbnej przepowiedzi Majów. Może jestem zbyt krytyczna, ale bardzo irytowały mnie wszystkie te "sensacyjne" doniesienia społeczeństwa. Na szczęście to już koniec.
   Niestety spadam z deszczu pod rynnę, bowiem panuje teraz okres świąteczny. Jak pomyślę, że za chwilę będę dzielić się opłatkiem i życzyć wszystkiego najlepszego osobom, których nie lubię, to zbiera mi się na wymioty. No, ale to tradycja. Nie powiem, że się nie podzielę, bo znów będzie, że jestem wredna i wymyślam.
   Święta ogólnie to najokropniejszy czas roku - przynajmniej dla mnie. Jak masz urodziny w sylwestra to normalne, że dostajesz tylko jeden prezent(so unfair). No ale dobra, za bardzo prywatnie się zrobiło. Tak ogólnie to święta są dla mnie pełne fałszu i tandety. Wszędzie świecące się mikołaje i migające światełka. W grudniu nie można spokojnie chodzić po mieście wieczorami, bo wszędzie atakują nas kiczowate pierdołki. Same święta to także męka: sprzątanie, gotowanie, pieczenie, zmywanie a wszystko po to, żeby przez trzy dni wyglądać na szczęśliwą rodzinę.

 A:  Dlatego jaki jest w tym sens? Podobno wielu Polaków ostatnio wyjeżdża na święta gdzieś w góry lub do nas, na Mazury i zrywa z tą tradycją siedzenia trzech dni z tyłkiem na kanapie i wpierdalania karpia. Nie trzeba nawet z tą tradycją zrywać całkowicie, czemu by od niej nie odpocząć? Czego się boimy?
No właśnie. Ludzie boją się zmian. Jakby to właśnie zmiany a nie armagedon miały spowodować ten koniec świata. Wtf, people?

 Z wielką przyjemnością chciałybyśmy życzyć Wam okropnych, kiczowatych i pełnych "życzliwości" świąt Bożego Narodzenia, tłustego bigosu, ciasta z zakalcem oraz tak uroczo: niewielu stłuczonych naczyń w trakcie kłótni o świąteczne wydatki, jak to często bywa.
 Team Margata :)


środa, 19 grudnia 2012

The Beginning



   Ku potrzebie wyładowania emocji, dwie niezwykle wredne istoty postanowiły założyć bloga i nie żałować na nim żadnej wrednej myśli. Pozostało jedno pytanie: na jaki temat ponarzekać najpierw?
   Martyna zastanawiała się czy ten pełen patosu wstęp jest zasadny, jednak po dłuższej chwili stwierdziła, że narzekanie zasługuje na najwyższą formę sztuki. W końcu to nasz sport narodowy i to wychodzi nam najlepiej. Z pewnością lepiej niż piłka nożna.
   Z braku zainteresowania piłką nożną, Agata zmienia temat i dalej snuje historię Początku.
   Jest to pewna lekcja polskiego, gdzie dwie znudzone życiem i “Cierpieniami Młodego Wertera”(wszyscy cierpią razem z nim) nastolatki zaczęły rozmawiać o jednej z swoich ulubionych książek pt. "Gra o tron". Zaczęło się jak zwykle: głoszenie mądrości życiowych w stylu “Człowiek człowiekowi wilkiem, zombie zombie zombie a Tully Tully Tully”(Ci, którzy czytali książkę mają większe szanse na zrozumienie). Postanowiłyśmy więc stworzyć zespół(który istnieje od lat 12, wzmocniony okrutną licealną rzeczywistością) i nadałyśmy mu mało kreatywną nazwę. Jednakże kicz jest czasem interesujący jak było właśnie w tym przypadku. Pewnie zaskoczy was wszystkich że jest to połączenie naszych imion. Tochę pretensjonalne, może mało kreatywne, ale przede wszystkim dla nas śmieszne "MarGata". Także znacie już historię począku i mamy nadzieję że diametralnie odmieniło to wasze życie.
Amen.