piątek, 8 marca 2013

Optymizm czy pesymizm?

   Od razu wyjaśniamy skąd ten pomysł. Ja, czyli Radość (jak sama nazwa wskazuje) skłaniam się raczej ku optymizmowi. Choć nie powiem zdarzają mi się epizody life sucks itp.


   Ja, czyli Yuzul (i nazwa wcale nie wskazuje) jestem ohydną pesymistką, doświadczenie nauczyło mnie, że jak jesteś szczęśliwy to złe rzeczy się dzieją, więc bezpieczniej mieć wyjebane i nie uśmiechać się za dużo. O nie! Nie jestem emo i nie chodzę przygnębiona po ulicach (no może jak mam PMS)- po prostu słabo wierzę w siebie, innych i w przyszłość.
Przejdźmy do meritum sprawy:
   R: Optymizm jest moim zdaniem łatwiejszy. Ok może jak się nie nastawiasz na szczęście to kiedy ono przychodzi, jest zaskakujące, a jak jest źle, wtedy to po prostu szara rzeczywistość. Mnie życie nauczyło, że shit happens. Jak się mam całe życie umartwiać to po co się w ogóle trudzić? Będąc optymistą starasz się bardziej, aby oczekiwane szczęście przyszło. Ponadto, życie sprawia (przynajmniej mi), więcej radości, kiedy nie boję się pokazywać, że jestem troszeczkę zakręcona (większość osób stwierdziłaby, że jestem pojebana, ale to wszystko zależy od punktu widzenia). My obie tak robimy (nie żebyśmy w tym momencie śpiewały na głos w szatni, czy coś).

   A: Ale ja też się staram! Uczę się do matury i w ogóle xD. Myślę, że nasze classmates nas nienawidzą za to wycie(właśnie mamy słuchawki w uszach i drzemy się na całe mordki). A przynajmniej wkurwia je to, że przeszkadzamy im w nauce matematyki. So important. No sarcasm here, really.
(Noone belives you, duuuuuuuuuuuude)
   R: W każdym razie, bycie optymistką odpowiada mi. Wszystko co robię, robię dla siebie. Nie lubię jak ktoś mnie do czegoś zmusza. Ale wy róbta co chceta, siedźta, narzekajta jakie to wszystko jest bez sensu i jak to mnie nie lubicie, BARDZO. W każdym razie, żyjcie swoim życiem, jak chcecie wkurzać innych swoim narzekaniem i nie róbcie nic, żeby to zmienić, albo tak jak ja narzekajcie i wyzywajcie na innych, że tak robią. :P Ale mimo wszystko staram się coś robić, zamiast narzekać, no własnie staram się! Niestety te starania zajmują mi dużo czasu i potem narzekam, że jestem zmęczona i mam mało wolnego czasu, no i w przeciwieństwie do Agaty NIE uczę się do matury, ale to nieistotny szczegół.

Aaaaaa i jeszcze taki offtopic:
Wiecie, że można sobie skręcić kręgosłup???? Ja nie wiedziałam dopóki go nie skręciłam, ale nie ma się co martwić, bo oprócz bólu drgawek i jechania wieczorem do ambulatorium oraz zastrzyku domięśniowego, to w sumie nic mi się nie stało. Chyba. :)
Dodajemy także zdjęcia, które powstały podczas celebrowania pięknego komunistycznego święta kobiet. Rajstopy i goździki zbędne. :D


Ewelina, nasza kumpela z dzieciństwa, Radość, która nie mogła ruszać łebkiem i dlatego nie ma dziwnej pozy oraz Yuzul, której całkowicie odbiło i biegała w kocich uszach. Ave.
Jestę hipsterę a przynajmniej go udaję